Dzisiaj zającowi zupę obiecałem,
wszyściutkie składniki wcześniej nabierałem.
Teraz do miseczki wrzucę marcheweczki,
mleczyki posiekam w równiutkie paseczki.
Sałatą po bokach przyozdobię ładnie,
może na tą zupkę także jeżyk wpadnie.
Do tego dokroję im jeszcze jabłuszka,
by dużo witamin wpadło im do brzuszka.
Zupa już gotowa czas wołać zająca,
by się nie poparzył to nie jest gorąca.
Jeżyk smacznie wcina, nawet się nie ruszy.
za to zającowi trzęsą się aż uszy.
Ja zupę robiłem ponad pół godziny,
myślałem zostawię trochę dla rodziny.
Lecz jak się pluszaki do zupy dorwały,
to tylko miseczki puste nam zostały.