Poszedł żuczek na przyjęcie
Na przyjęciu tym miał wzięcie.
Muchy z żuczkiem tańczyć chciały,
Wciąż nad głową mu bzyczały.
Ale żuczek był zawzięty:
– Muchy mi podepczą pięty!
Wciąż ruszają się jak w smole!
Żadnej muchy nie wybiorę!
Więc po muchach przyszły osy,
Tańczyć chciały w kroplach rosy.
Jednak żuczek kręcił nosem:
– Mam do tańca wybrać osę?
Osa może jest i ładna,
Ale w tańcu nieporadna!
I w ogóle się nie stara!
Kiepska byłaby z nas para!
Głos ten doszedł do stonogi:
– Popatrz na mnie żuczku drogi!
Ja mam w sumie nóg aż sto!
Kto dorówna mi, no kto?
Lecz żuczkowi zbladła mina
– Tyle nóg?! To plątanina!
Więc choć lubię tę stonogę,
To jej wybrać dziś nie mogę.
Teraz żuczek stoi sam,
Zerka wciąż w kierunku dam.
Ale damy niewzruszone,
Już nie patrzą w żuczka stronę.
Więc choć żuczek pląsać lubi
Tak, że w tańcu buty gubi
I tancerzem nie jest złym,
to dziś tańczyć nie ma z kim.