Zajączek
Wiersz

Zajączek

Autor: Mariusz Szwonder

Był raz wśród zajączków wielu

taki, co chciał mieć kapelusz.

Kapelusze – tak jak wiecie –

są najbardziej modne w lesie

(bo już każdy widział chyba

ubranego całkiem grzyba?)

Grzyby noszą kapelusze –

przyznać niewątpliwie muszę –

są tak ładnie wychowane,

że kłaniają się nawzajem,

kapelusze podwijając.

Kapelusza szukał zając.

Biegnie, biegnie, kic, kic, kic,

widzi: stoi przed nim rydz

przy niewielkiej leśnej dróżce

na swej jednej cienkiej nóżce.

Zając rydza śmiało wita

i od razu grzecznie pyta:

„Czy kapelusz mi pożyczysz?

Taki rudy, taki śliczny!

Tylko trochę go ponoszę.

Oddam prędko. Baaardzo proszę!”

Ale na to rudy rydz

wciąż nie odpowiadał nic

(bo mnie doszły takie słuchy,

że był stary już i głuchy).

Nasz zajączek dalej pobiegł –

wyobraźcie wy to sobie –

minął strumyk i polankę,

a to było wczesnym rankiem.

Kic, kic, kic, nadeszła pora,

kiedy spotkał muchomora:

„Mój ty piękny muchomorze,

może mi pożyczyć możesz

swój kapelusz, ten czerwony,

kropeczkami ozdobiony?”

Na to pan muchomor rzecze:

„Hej, zajączku, nie wiesz jeszcze,

że trujący jestem cały?

Zresztą, co tu robisz mały?!

Mama gdzieś na ciebie czeka.

No, uciekaj już, uciekaj!”

Smutny wraca nasz zajączek.

Droga długa, krok się plącze.

Lecz opodal szedł gajowy,

wiatr mu zwiał kapelusz z głowy.

Zając znalazł go, przymierza

i do dzisiaj nie dowierza,

że na jego uszy własne

kapelusze są za ciasne.

Tekst © Copyright by Mariusz Szwonder. Wszystkie prawa zastrzeżone, autor zezwala na używanie i kopiowane utworu jedynie w celach niekomercyjnych.

UdostępnijFacebookX
Dołącz do dyskusji

Instagram

Instagram has returned empty data. Please authorize your Instagram account in the plugin settings .

Please note

This is a widgetized sidebar area and you can place any widget here, as you would with the classic WordPress sidebar.