Wróbelek Maurycy
Wiersz

Wróbelek Maurycy

Autor: Hanna Niewiadomska

Na ratusza długiej szpicy

Siadł wróbelek Maurycy.

Przysiadł tam na prawej nodze.

A na dole wszyscy w trwodze.

Krzyczy mama, tata krzyczy:

– Co tam robisz?! Maurycy!

Przed ratuszem urzędnicy

Krzyczą: – Wracaj Maurycy!

Dziwią wróbla te spojrzenia:

– Przecież ja mam też marzenia.

Choć niewielka moja postać,

To strażakiem chciałbym zostać.

Siadłem sobie tu wysoko,

Aby mieć na wszystko oko.

Gdy dostrzegę gdzieś płomienie,

Usłyszycie dzwonów brzmienie.

– Ćwir, ćwir, ćwir! Ćwir, ćwir, ćwir!

Opowiadał ile sił.

Siedział tam przez siedem dni,

Nagle patrzy – las się tli!

Dalej ciągnąć dzwonów sznury

(Lecz zbyt małej był postury,

Aby dzwony zadzwoniły,

On aż tyle nie miał siły).

Sfrunął na dół, gdzie strażacy,

Szykowali się do pracy.

– Gwałtu, rety! Płonie las!

Trzeba zdążyć tam na czas!

– Ćwir, ćwir, ćwir! Ćwir, ćwir, ćwir!

Krzyczał na nich ile sił.

Popędzili ratownicy,

A za nimi Maurycy.

Przez sikawkę wodę lali,

Gdy zagajnik ratowali.

A gdy pożar ugasili,

Do wróbelka się zwrócili:

– Chociaż jesteś małym ptakiem,

Od dziś jesteś już strażakiem.

Bo choć masz niewiele lat,

To jest z ciebie niezły chwat.

Dostał od nich hełm błyszczący,

W jasnym słońcu pięknie lśniący.

I w tym hełmie, tuż przy szpicy,

Uwił gniazdko Maurycy.

UdostępnijFacebookX
Dołącz do dyskusji

Instagram

Instagram has returned empty data. Please authorize your Instagram account in the plugin settings .

Please note

This is a widgetized sidebar area and you can place any widget here, as you would with the classic WordPress sidebar.