Ucieczka pieska
Wiersz

Ucieczka pieska

Autor: Ewa Wójcik-Spera

Mały piesek po kryjomu

na wycieczkę uciekł z domu.

Miał plecaczek w białą łatkę

i chciał rzeczkę przejść przez kładkę,

lecz kładeczka stara była

i pod pieskiem się zburzyła.

Wpadł do rzeczki mały piesek,

chwycił się z kładeczki desek,

płynął z rzeką kawał drogi,

aż mu ścierpły wszystkie nogi.

Gdy dopłynął pod Warszawę,

wyszedł z wody wprost na trawę,

ciut futerko swe osuszył,

zwiedzać miasto żwawo ruszył.

Pooglądał, co się dało,

aż się nagle ciemno stało.

W brzuszku się zrobiło głodno,

a z wieczora też i chłodno.

Wzdycha piesek tak markotnie,

że mu zimno i samotnie.

Głośno kiszki marsza grają.

Gdzie tu jakieś ciastka dają?

Pchły mu także przykrość robią,

gdy pieskowi skórę skrobią.

Płacze biedak, aż drży cały,

nagle uszka usłyszały

głos radosny- chodź tu, Arcik!

To Marysia- żadne żarty!

Wielka radość dla kundelka,

oto jego właścicielka!

Pieska swego odszukała

i do domu go zabrała.

W ciepłej kuchni gdzieś za miastem,

piesek połknął miskę ciastek.

Pani pieska wykąpała,

wszystkie pchełki wypłukała,

potem spać się ułożyli

i wesoło sobie śnili.

Pani spała na poduszce,

piesek chrapał pod jej łóżkiem.

Arcik więcej nie ucieka.

co dzień na Marysię czeka,

kiedy już z przedszkola wróci

i mu piłkę znowu rzuci.

UdostępnijFacebookX
Dołącz do dyskusji

Instagram

Instagram has returned empty data. Please authorize your Instagram account in the plugin settings .

Please note

This is a widgetized sidebar area and you can place any widget here, as you would with the classic WordPress sidebar.