Trąba
Wiersz

Trąba

Autor: Monika Sylwia Ziemann

Wiatr się zerwał prosto z drzewa

i przegania chmury z nieba.

Gwiżdże, świszcze, co sił dmucha.

Rety! Istna zawierucha!

Dalej goni chmury, ptaki.

Bo ten wiatr jest właśnie taki,

że gdy wyjrzy zza gałęzi,

zaraz zrywa się i pędzi:

w górę, na dół, w lewo, w prawo,

w tył, do przodu, lekko, żwawo –

i jak z wiatrem często bywa,

wszystkie liście z drzewa zrywa.

Znosi czapki, parasole

i ucieka dalej w pole,

a na polu, jak w obłędzie,

hula sobie tutaj wszędzie

i nie stanie choć na chwilę,

a przybiera wciąż na sile.

Jeszcze mocniej, dmucha, wieje,

tak, że aż powstaje lejek.

Serpentyną idzie w górę,

coraz wyżej, aż pod chmurę.

Dmie płucami w cztery strony

i tak ciągnie w wir szalony,

jak popadnie: kota z płotem,

psa przy budzie, no a potem

jeszcze dziadka na kombajnie,

chlew, oborę, kurnik, stajnię.

Dalej babcię, wnuczkę, wnuczka.

To dopiero niezła sztuczka!

Lecą świnie, konie, krowy,

polne myszy spod obory,

kozy, kaczki, gęsi, kury…

Wciąga w lejek i do góry

tak wysoko, aż pod niebo.

Oj, wyrywa nawet drzewo!

Kręci wokół się jak fryga

i już całą wioskę dźwiga.

Niszczy wszystko dookoła.

Tak! To trąba jest wesoła.

Karuzela, kołowrotek,

porwał wicher resztę zwrotek…

UdostępnijFacebookX
Dołącz do dyskusji

Instagram

Instagram has returned empty data. Please authorize your Instagram account in the plugin settings .

Please note

This is a widgetized sidebar area and you can place any widget here, as you would with the classic WordPress sidebar.