Cukier kryształ z cukierniczki
 
 Zerkał wciąż na sól z solniczki.
 
 – Sól kamienna, jak ja biała,
 
 Jest na żonę doskonała!
 
 Muszę tylko się przekonać,
 
 Czy za bardzo nie jest słona.
 Zamknął w swoim domku drzwiczki
 
 I zapukał do solniczki.
 
 – Może razem się spotkamy,
 
 Wtedy lepiej się poznamy?
 
 Sól fuknęła oburzona:
 
 – Ja się czuję obrażona!
 Sól i cukier?! Wykluczone!
 
 Lubię tylko to, co słone!
 
 Proszę w domu mym nie gościć,
 
 Bo mam od słodyczy mdłości.
 
 Niech pan lepiej, panie cukrze,
 
 Z jajkiem kogel-mogel utrze.
 Wrócił cukier zrozpaczony,
 
 Solą trochę przyprószony.
 
 Myśli sobie bardzo smutny:
 
 – Czemu los jest tak okrutny?
 
 Wszyscy mówią – cukier krzepi,
 
 A sól każe się odczepić.
 Z tego smutku tak skamieniał,
 
 Że się w kostki pozamieniał.





