W pewnym sklepie z wędlinami
Schab zakochał się w salami
W oko wpadła mu głęboko
Marzy o niej godzinami
Myśli o niej schab bez kości
Puszcza soki z tej miłości
A salami w jego stronę
Nie chce spojrzeć – schab się złości!
On zakochał się w jej smaku
I w jej tłuszczu, i w jej flaku
Myśli jak to jej powiedzieć?
A ta wisi wciąż na haku
Wiesz co? – Mówi mu parówka
Lubię cię i życzę zdrówka
Ale chyba nie rozumiem,
Nie fajniejsza jest karkówka?
Chyba – rzekła pewna pani,
Jesteś dla niej ciut za tani
Nic nie będzie z tej miłości
Dużo droższa jest salami
Lecz on nie chce słuchać rady
I z tęsknoty jest aż blady
Chce oświadczyć się salami
Patrzy jak wyjść ma z tej lady
Ta, na koniec haka poszła
Ciągle dumna i wyniosła
Gardzi schabem chociaż sama
Jest zrobiona przecież z osła…
Zresztą ślubu, wielkiej fety
Nie ujrzymy, bo niestety
Ktoś schab kupił po południu
Będą z niego trzy kotlety…