Roztańczona kuchnia
Wiersz

Roztańczona kuchnia

Autor: Marzena Szczepańska

Czarna miotła w kącie stała,

zatańczyć oberka chciała.

Więc po kuchni się rozgląda,

tu spoziera, tam zagląda.

Szepce cicho do wiaderka:

— Zatańcz ze mną dziś oberka.

Więc wiaderko, jak nie skoczy,

w stronę miotły się potoczy

i już poszło szybko w tany,

tańczy jak zaczarowane.

Miotła wzięła się pod boki,

w tańcu liczy wszystkie kroki.

Skacze w górę aż wiruje.

zupa w garnku się gotuje,

Kipi cała aż ze złości,

chce być smaczna dziś dla gości.

Lecz zatańczyć też by chciała,

więc się na głos rozpłakała.

Oni tańczą, ja się duszę,

w ciasnym garnku siedzieć muszę.

Miotła z wiadrem aż stanęli,

problem zupy wnet pojęli.

Jak nie złapie wiadro garnek:

— Twoje życie teraz marne!

Spróbuj nie zatańczyć z zupą,

będzie z tobą zaraz krucho!

Garnek trochę przestraszony,

nawet nieco zawstydzony,

porwał zupę raz, dwa, trzy,

tańczą razem aż się skrzy.

Wszystko teraz roztańczone:

garnek z zupą, wiadro z miotłą

i szufelka wraz z szczotką.

Raz oberka, raz kankana,

tańczą do białego rana.

A nad ranem nagle cisza,

gospodyni już się zbliża

i pod pachę garnek bierze

aż zatrzęsły się talerze.

Wszyscy pracą pochłonięci,

w rytm muzyki jak zaklęci,

żwawo, skrzętnie się ruszają

i po sobie znać nie dają,

że są bardzo przemęczeni,

nikt tu w kuchni się nie leni.

A muzyka wciąż tu gra,

wszystko swoje miejsce ma.

Tak więc kuchnia roztańczona,

od dziś tańczy, jak szalona.

UdostępnijFacebookX
Dołącz do dyskusji

Instagram

Instagram has returned empty data. Please authorize your Instagram account in the plugin settings .

Please note

This is a widgetized sidebar area and you can place any widget here, as you would with the classic WordPress sidebar.