Byłem z córką pod namiotem
Miałem opowiedzieć o tem
Pięknie było w lesie tym
Ptaszki, jeże siedzą w nim
I motyle, i kreciki
Sarny, rysie i króliki
Rankiem kiedy deszczyk rosi
Nowy dzionek się unosi
Budząc wszystkich rannym okiem
Nad szemrzącym tu potokiem
A moja mała córeczka
Wstaje… choć zaspana z deczka
I na boso pośród trawy
Szuka na śniadanie strawy
To jagody, to maliny
Ale nie rusza tarniny
Bowiem ta gryzie jak słońce
Gdyś bez filtra bo ma kolce
Potem na poziomki idzie
Zbiera wszystko to co widzi
Zbiera to o czym jej mama
Nauczyła gdy już sama
Rozróżniała smak, kolory
Kiedy poszły razem w bory
I dla całej swej rodziny
Zbierały razem jeżyny
Byłem z córką pod namiotem
Co jedliśmy? Powiem potem…