Na sanki
Wiersz

Na sanki

Autor: Paweł Gołuch

Dzisiaj śniegu nasypało.

Gdy wyjrzałem zza firanki

Wszędzie wkoło było biało.

Świetnie! Można iść na sanki!

Tata swoje sanki stare

Zdjął ze strychu nad garażem

Mówiąc, że stworzymy parę

I będziemy zjeżdżać razem.

Mama z miną wojowniczą

Wzięła jabłko do zjeżdżania,

A mój brat rzekł tajemniczo,

Że nie szkoda mu ubrania.

Górka była duża, zatem,

Bojąc się o zdrowie nasze,

Mama poprosiła tatę

Aby przetestował trasę.

Tata w dół bez niepokoju

Zjechał, chociaż tuż po starcie,

Gdy podskoczył na wyboju

W sankach pękło mu oparcie.

Mamie dobrze szło przez chwilę,

Później za to była heca –

Nogi jej zostały w tyle

I zjechała w dół na plecach.

Kiedy tata piął się w górę,

Posapując aż z wysiłku,

Brat mój, w spodniach robiąc dziurę,

Zjechał na dół na swym tyłku.

Później z tatą raz za razem,

Już na sankach bez oparcia,

Zjeżdżaliśmy pełnym gazem

Wrzeszcząc aż do gardeł zdarcia.

A gdy księżyc po kryjomu

Zaczął wschodzić ponad światem

Uznaliśmy, że do domu

Pora wracać na herbatę.

I choć śniegiem oblepieni

Z każdej strony jak bałwanki,

Chociaż mokrzy i zmęczeni,

Znowu chcemy iść na sanki!

UdostępnijFacebookX
Dołącz do dyskusji

Instagram

Instagram has returned empty data. Please authorize your Instagram account in the plugin settings .

Please note

This is a widgetized sidebar area and you can place any widget here, as you would with the classic WordPress sidebar.