Przedwczoraj w przedszkolu
Zosia oznajmiła,
że nie będzie dla Adasia
od tej pory miła.
Nikt nie znał powodu
jej złego humoru.
„Skąd te muchy w nosie,
choć nie było sporu?”
Pani się głowiła:
„O co Zosi chodzi?”,
gdyż za nic nie chciała
z chłopcem się pogodzić.
Adaś tuż przy oknie
zasmucony siedział.
Nie wpuściłby muchy,
gdyby wcześniej wiedział,
że takie kłopoty
będzie miał przez Zosię,
której jakieś muchy
przeszkadzały w nosie.
Wnet przypomniał sobie,
że w ostatni wtorek
nie siedział przy oknie,
gdy jadł podwieczorek.
Pewnie właśnie wtedy
muchy przyleciały,
i do nosa Zosi
sprytnie się dostały.
Adaś obok Zuzi
wtedy grzecznie siedział.
Zostałby przy Zosi,
gdyby tylko wiedział,
że te muchy w nosie
to groźne stworzenia.
Trzeba było miejsca
Adasiu nie zmieniać.
Może to nie muchy
tylko zazdrość zwykła,
gdyż złość małej Zosi
powolutku znikła.