W domu wielki nieporządek,
Bo rozsypał się ksiąg rządek.
Kurz dokoła wszędzie lata,
Miotła zaraz go zamiata.
Szuru, szuru, szuru, szuru –
Szczotka szuruje do wtóru.
Zgarnia okruchy niewielkie
Wszystkie żywo na szufelkę.
Miotła tańczy nieporadnie,
Jeszcze chwila i upadnie.
Szczotka tak się mocno pręży
Myśląc, że z miotła zwycięży.
Jedna skacze tam gdzie druga,
Druga pierwszej okiem mruga.
Jedna tu i druga tu,
Prześcigają się co tchu,
Która najładniej na świecie
Bałagan szybko zamiecie.
Bo ta zgrabnie i ta zgrabnie,
Bo ta ładnie i ta ładnie.
I wokoło się ganiają,
Za wygraną wciąż nie dają.
Miotła szczotce kurz zasłania,
Szczotka miotłę wciąż przegania.
„Proszę pani – mówi szczotka –
Jestem tak szalenie wiotka!
Jestem właśnie taka zwinna
Jaka szczotka być powinna!”
Na to jej odparła miotła:
„Niech pani sprzątnie spod kotła,
Skoro pani taka szybka
I tak przeogromnie gibka!”
Tu szurają, tam sprzątają
I ze sobą się ścigają,
Która szybsza i zwinniejsza,
Która lepsza i piękniejsza.
Na ten cały głośny spór
Wielki się odezwał wór:
„Nie ma co się sprzeczać przecie –
I tak mi oddacie śmiecie!”