Mały bałwanek
Wiersz

Mały bałwanek

Autor: Mirosława Woźna

Gdzieś na ulicy mały bałwanek

Stoi spocony od czterech dni;

Najczęściej dzieciom pilnuje sanek,

Potem zmęczony po prostu śpi.

Gdy słońce świeci – okropnie chudnie;

Czapka mu spada i kapie nos…

Najgorzej znosi ciepłe południe,

Bo wtedy płacze na cały głos.

Czasem wróbelek tu go odwiedzi,

Albo zajączek przyjdzie – kic, kic.

Pies z kotem zajrzą, jak to sąsiedzi,

Lecz wciąż się spieszą – nie mówią nic.

Oj, już niedługo biedak wytrzyma…

Nagle, usłyszał dzwoneczki sań;

W pięknym zaprzęgu nadjeżdża zima,

W gronie przejrzystych, cudownych pań.

I ręce kładzie na niego obie,

Jak czarodziejka z dobrego snu.

„Bałwanku !” – woła – „Jestem przy tobie!

Naprawdę lubię zaglądać tu.

Proszę, jedź ze mną – czasu mam mało;

Nikt nie rozdzieli już więcej nas.

Pracy mi jeszcze troszkę zostało –

Śnieg muszę zawieść wszędzie na czas.

Wracam w te strony zawsze z ochotą.

Jeśli nie zdążę – do wszystkich drzwi

Dobry Mikołaj pójdzie piechotą!

Trzeba mu pomóc. Niech dłużej śpi.”

Zmrok już zapada, a ulicami

Dwa renifery, jak wicher mkną.

Śnieżynki lecą za saneczkami,

W jeziorach ryby pod lodem śpią…

Przy drodze drzewko nisko się kłania.

Zima odwiedzić chce każdy kąt.

Lecz. gdy nadejdzie czas pożegnania,

Chętnie zabierze bałwanka stąd.

Będą wędrować razem z chmurami;

Zobaczą biegun, krainę fok;

Kiedy zatęsknią troszkę za nami,

Na pewno wrócą tutaj za rok.

UdostępnijFacebookX
Dołącz do dyskusji

Instagram

Instagram has returned empty data. Please authorize your Instagram account in the plugin settings .

Please note

This is a widgetized sidebar area and you can place any widget here, as you would with the classic WordPress sidebar.