Latający koń Stefan
Wiersz

Latający koń Stefan

Autor: Ewa Dafner

Miś Marian często o świcie się budził,

wstawał z łóżeczka i bardzo się nudził.

Wymyślił, więc, drapiąc się w głowę:

Stefciowi, poranną, niespodziankę zrobię!

Napełnił helem mnóstwo balonów i

do Stefanowego zakradł się domu.

Do końskiej sypialni wczołgał się niepostrzeżenie i

włączył swoje misiowe myślenie:

Wszystkie balony przywiążę do Stefana,

niech sobie polata, mój przyjaciel, z rana!

Koń Stefan sen miał twardy jak skała,

więc się nie zorientował – jak Marian działa.

I tak Stefan został sprytnie omotany i

uniósł się nad łóżkiem jak napompowany!

Marian otworzył okno pocichutku i

wytoczył Stefana przez nie pomalutku:

O jaki piękny koń z balonami!

Czas, by polatał ponad domami!

Z okna lot przyjaciela podziwiał,

aż dostrzegł, że balonów ubywa!

Ciekawskie sroki napadły Stefana i

stała się rzecz przewidywana:

Balony pękły, Stefan zaczął spadać,

a Marian krzyczał: Stefanie – nie spadaj!

Upadł Stefciu na ziemię z wielkim hukiem,

potłukł się straszliwie, a szczególnie pupę!

Nie chciał nawet spojrzeć na Mariana:

Kto takie głupoty wymyśla z rana?!

Miśku zapamiętaj sobie, co powiem,

a najlepiej zapisz to – sto razy – w głowie:

Głupie pomysły, może i śmieszne bywają –

o ile życiu i zdrowiu – nie zagrażają!

UdostępnijFacebookX
Dołącz do dyskusji

Instagram

Instagram has returned empty data. Please authorize your Instagram account in the plugin settings .

Please note

This is a widgetized sidebar area and you can place any widget here, as you would with the classic WordPress sidebar.