Siedzi na drzewie pani krukowa
na długą podroż wciąż niegotowa.
Pan kruk już nieco zniecierpliwiony
te oto słowa rzecze do żony:
„Musimy szybko lecieć kochana,
mieliśmy przecież wyruszyć z rana.
Jeśli tak dłużej będziemy zwlekać
słoneczko zajdzie. Nie będzie czekać.
Miasto zobaczyć chciałaś ogromne,
bo życie w lesie twym zdaniem skromne.
Tu same drzewa, nic się nie dzieje.
W mieście ciekawiej, tam zaszalejesz.”
Pani krukowa dzisiaj nie w sosie?
Troska wyraźna w jej cichym głosie.
Chyba dalekich nie chce wojaży.
Dlaczego nagle przestała marzyć?
Pan kruk do żony bliżej podfrunął.
Omal z wrażenia z drzewa nie runął.
Pstrokate jaja w gnieździe zobaczył
i sobie wszystko w mig wytłumaczył.
I nie żałują podróży wcale,
zadowoleni z pstrokatych jajek.
Kruki to przecież mądre stworzenia.
W lesie najlepiej. Po co to zmieniać…