Królestwo Kamfory
Wiersz

Królestwo Kamfory

Autor: Hanna Niewiadomska

W szpitalnej apteczce,

wśród leków dla chorych,

istniało pachnące

Królestwo Kamfory.

W tym małym państewku,

codziennie przed spaniem,

król wydawał rozkaz:

– Ma być smarowanie!

Przychodził doń lokaj

i pytał: – Maść Panie,

czy było dziś twego

ciała namaszczanie?

A król odpowiadał:

– Oj nie! Oj nie!

Tak boli mnie w płucach

i w krzyżu tak rwie!

Więc sługa wielkolud

kamforę brał w dłonie,

a dłonie miał wielkie

jak dwa szare słonie.

I króla smarował

olejem z kamfory,

bo władca wciąż płakał,

że jest bardzo chory.

Służący znów pytał:

– Dostojny Maść Panie,

a stawy, korzonki,

czy w dobrym są stanie?

Król zwijał się z bólu

i jęczał: – Och nie!

Korzonki mnie palą

i w krzyżu tak rwie!

Pół nocy nacierał

go lokaj zmartwiony

i wcierał kamforę

w bolące rejony.

Bo wiedział o starej

i słynnej mądrości,

że płyn ten rozgrzewa

i ciało i kości.

I pytał on dalej:

– Maść Panie – i jak?

Czy pocisz się trochę,

gdy smaruję tak?

– Ach pocę się, pocę,

pod kołdrą noc całą.

Kamfora rozgrzewa

me zbolałe ciało.

A kiedy kamfora

me ciało kuruje,

to cała choroba

wraz z nią ulatuje.

Lecz lotna kamfora

aż tak parowała,

że razem ze sobą

i króla zabrała.

Gdy dnia następnego

poselstwo przybyło,

to króla – Maść Pana –

już nigdzie nie było.

Nie było w apteczce,

w szpitalu nie było

i całe królestwo

się z nim… ulotniło.

UdostępnijFacebookX
Dołącz do dyskusji

Instagram

Instagram has returned empty data. Please authorize your Instagram account in the plugin settings .

Please note

This is a widgetized sidebar area and you can place any widget here, as you would with the classic WordPress sidebar.