Pan Dionizy żył samotnie,
 
 Siadał często przy swym oknie,
 
 Był to człowiek dość bogaty,
 
 Oranżerię miał! w niej kwiaty.
 
 Kwiaty, różnych odmian były,
 
 Oranżerię więc zdobiły,
 
 Może znacie takie kwiaty?
 
 Rosły w niej:,
 
 Wielkie kaktusy,
 
 Amarylis, bugenwilla,
 
 W rogu kwitła sandewilla
 
 W oknie stała passiflora,
 
 Która była trochę chora,
 
 Zły przędziorek jej doskwierał,
 
 I pomału liście zżerał.
 
 Jednak!
 
 Bajka nie dotyczy kwiatów ,
 
 Lecz kociaków ,łobuziaków.
 
 Pan Dionizy !
 
 Nie lubił zwierzaków,
 
 Może za wyjątkiem ,
 
 Śpiewających ptaków ,
 
 Szczególnie go drażniły, biało-czarne koty,
 
 Wskakujące do ogrodu przez sąsiadów płoty.
 
 Przy domu miał mały ,śliczny ogródeczek,
 
 Bardzo zadbany ,niczym z bajeczek ,
 
 Koty w tym ogródku bałagan robiły,
 
 Przez co Pan Dionizy był dla nich niemiły ,
 
 Mruczki po czasie się zorientowały,
 
 Więc mu jeszcze bardziej dokuczały.
 
 Dosyć miał, już Pan Dionizy,
 
 Więc załatwił, kotom wizy,
 
 Może , w innych krajach,
 
 Mniej tych kotów mają,
 
 Więc niech te łobuzy ,
 
 U nich rozrabiają.
 
 Po tygodniu Dionizy,
 
 Powrócił do domu,
 
 Po cichutku , nie mówiąc nikomu,
 
 Usiadł sobie wygodnie w ukochanym fotelu,
 
 Ciesząc się niezmiernie ze swego fortelu.
 
 Nagle! Drapanie w piwnicy słyszy!,
 
 Stwierdził z przerażeniem ,że były to myszy!
 Pomyślał!
 
 Wypędziłem koty,
 
 Za to teraz mam nowe kłopoty.





