Pan kalafior tak przemawia,
O wartości swej rozprawia:
– W Europie jestem znany.
Jedzą mnie i wielkie pany,
Jedzą chłopi i mieszczanie,
Zagraniczni i krajanie.
Żoną moją jest kapusta,
Chociaż ma zielone usta
I choć bywa czasem kwaśna,
To jest moja żona własna.
Córka moja to brukselka,
Chociaż nie jest jak ja wielka.
Syn mój jest jak rączy sokół.
Zwie się jednak ledwie brokuł.
Warci wszyscy każdej ceny.
Magnez, mangan, karoteny.
To jest to: rodzina nasza!
Z nami smaczna jest też kasza.
Bo gdy zjadasz kalafiory
Tylko zdrowe masz kolory.
I gdy w menu ma rodzina
Żadna z chorób się nie ima.