Spada listek jeden, drugi,
Coraz częściej deszczu strugi,
W błotnej chlapię się kałuży,
Choć czystości to nie służy.
Leci listek drugi, trzeci,
Na spacerek idą dzieci,
Ich ubranka się zmieniły,
Bluzy, czapki powróciły.
Już kołuje listek czwarty,
Gęsi lecą w szyku zwartym.
Pomachamy im radośnie,
By wróciły tu we wiośnie.
Listek piaty wylądował,
Niedźwiedź gawrę przygotował,
On za śniegiem nie przepada,
Więc do snu już się układa.
Siódmy, ósmy liść w duecie,
Choć zielone były w lecie,
Teraz żółte i czerwone,
Są przez jesień ubarwione.
Liść dziewiąty spadł na głowę,
A dziesiąty wszedł z nim w zmowę,
I przykleił się do czoła,
Jesień, jesień!- Zuzia woła.