Gdzie się podziała gżegżółka? –
pyta strapiona jaskółka.
– Jajko swoje zostawiła,
gniazda sobie nie uwiła.
Najdumniejsza z ptaków – sowa
rzekła takie oto słowa:
– Większość nie wie, o co chodzi.
Błędnie swoim wzrokiem wodzi.
Większość nie wie, że gżegżółka
to zwyczajna jest kukułka.
To ladaco, ta szachrajka,
co podrzuca innym jajka,
poleciała w ciepłe kraje!
Porzuciła setki jajek!
Teraz inne leśne ptaki
wychowują jej pisklaki.
Czy w tym lesie wszyscy wiedzą,
że na cudzych jajach siedzą?
Na to dzięcioł się odzywa,
który skryty zwykle bywa
i zajęty swoją pracą:
– Tak, widziałem dziś ladaco.
U trzcinniczka w gnieździe była,
jedno jajo zostawiła.
Zjadła później ze trzy liszki
i wybrała się do pliszki.
Pliszka na to:
– Nie, mój panie.
Zjadła ze mną dziś śniadanie,
po godzinie odleciała.
Coś do załatwienia miała.
Dzięcioł zerknął, nie uwierzył
i powiedział:
– Bądźmy szczerzy,
Ta naiwność panią zgubi.
Jak kukułkę można lubić?
Tu wtrąciła swoje sroczka,
mrużąc podejrzliwie oczka:
-Przejrzyj jaja droga pliszko
Rozmawiałam wczoraj z myszką
i twierdziła, tak jak reszta,
że kukułkę trzeba zbesztać.
Do gniazd wielu zaglądała,
wszędzie jajo zostawiała.
We środę jarzębatkę
zaprosiła na herbatkę.
Jarzębatka się zjawiła,
a ta w gnieździe u niej była.
Bardzo to jest podejrzane.
Odleciała dziś nad ranem.
Za swe grzeszki nie odpowie.
Dzieci jej na naszej głowie!
Zamartwiają się dziś ptaki
o maleńkie jej pisklaki.