Tak, to było chyba w środę,
Gdy podpalił sobie brodę
Do dziś dziadek aż się wzdryga
Gdy wspomina tę przygodę
Broda była długa, siwa,
Gęsta niczym końska grzywa
Dziadek czesał ją codziennie
Dbał, by była urodziwa
Nagle iskra z papierosa,
Wprost na czubek spadła włosa
W środek brody idealnie,
Tak z metr niżej jego nosa
Ogień buchnął, strzelił w górę
Dym wytworzył gęstą chmurę
Pali się!! Ratujcie ludzie!!
Woła dziadek z babką chórem
Już strażacy go ratują
I z sikawki weń celują,
Mokre całe jest mieszkanie,
Gęstą pianą w niego plują
Jest Policja, są lekarze
I z noszami pielęgniarze
Lecz, czy będą tu potrzebni
Już za chwilę się okaże
Uff, ulżyło mi, zdążyli
Brodę dziadka ugasili
Dziadek bardzo im dziękuje
Bo fakt, świetnie się sprawili
Szczęście miał, że wielka była,
Więc się długo dość paliła
I, że dzielna Straż Pożarna
Tak się szybko pojawiła
Nie ma dziadek brody, szkoda,
Piękna była jego broda,
Dobrze, że się dziadek babci
I bez brody też podoba
Jeszcze morał, poczekajcie
Jeszcze się nie oddalajcie :
NIEBEZPIECZNE JEST PALENIE!!!
Szkodzi zdrowiu, pamiętajcie!