Posłuchajcie moi mili,
Przytrafiło się to dyni
Wiem, to brzmi niewiarygodnie-
Zakochała się w brzoskwini…
Spać nie może, wzdycha, kwili
Serce przecież się nie myli?
Zakochała się choć razem
Nie spędzili ani chwili
Chodzi, w miejscu nie usiedzi
Rano poszła do spowiedzi
Ślub planuje na całego
Dała już na zapowiedzi
Poturlała się do miasta
I pieniędzmi strasznie szasta
Suknię ślubną przymierzała
Zamówiła trunki, ciasta
Słuchaj – rzekły jej czereśnie
Czy z tym ślubem nie za wcześnie?
I czy aby ty z brzoskwinią
Nie wyglądać będziesz śmiesznie?
Por też w końcu rzekł jej w gniewie:
– Dynio, powiedz mi, bo nie wiem
Jak z brzoskwinią żyć zamierzasz?
Chcesz zamieszkać z nią na drzewie?
Dynia chwilę pomyślała
W końcu sama to przyznała
Że ta miłość to pomyłka
Więc się szybko odkochała
Zapomniała o brzoskwini
Już się kocha w innej dyni
Zrozumiała, że widocznie
Serce czasem też się myli
A brzoskwinia gdzieś na drzewie
W ciszy, w słońcu, w ptaków śpiewie
Wisi sobie i dojrzewa
Nic a nic o dyni nie wie