Arbuz puszy się i rośnie:
– Nikt mnie chyba nie przerośnie!
Dla mnie brzuch mój jest jak świat.
Z piłką jestem za pan brat.
Jak balonik jestem gruby.
Wielkość jest powodem dumy.
Dumy i wielkiej radości.
Nie mam pestek, ani ości.
Jestem ogromny jak świat.
Od dziś księżyc to mój brat.
Moją siłą cienka skórka.
Gruby ojciec, gruba córka.
Moja tusza mym wytchnieniem,
Dla każdego jest marzeniem.
Tak przechwala się w zieleni
Arbuz – w głębi się czerwieni.
Rośnie aż pod chmury z dumy .
Pyszny, pewny swojej chluby.
Rośnie wielce i pęcznieje.
Świat się pod nim w nogach chwieje
…
Dzieci o nim się zwiedziały.
Arbuz rósł – one czekały.
A gdy on się rozpadł cały,
Dzieci go… spałaszowały !