Czy noc długa, czy też krótka,
rano… czeka nas pobudka.
Choć się wszystkim oczy kleją,
budzik krzyczy: – Precz z pościelą!!!
Ale łóżko wciąż nas trzyma,
wciąga jasiek i pierzyna.
Nogi nam się uginają
i z tapczana wstać nie dają.
Tata jeszcze sen swój goni,
śpi wciąż, chociaż budzik dzwoni.
Piękne słonko go nie kusi,
bo on jeszcze pospać musi.
Mama ze snu budzi dzieci.
– Wstawać! Wstawać! Bo czas leci!
Do przedszkola i do szkoły!
Już się zaczął dzień wesoły!
Czajnik wodę im gotuje,
a rodzinka pochrapuje.
Czemu śpią tak, jak zaklęci?
Czy nie słyszą, co się święci?
Tata przez sen pomrukuje:
– Zaraz z wami tu zbzikuję.
Żono, żono ma kochana…
dziś niedziela jest od rana!