Oszczerstwem, dekretem, kamieniem –
Tym bodaj, co wpadło im w ręce –
W kapłańskie ciskali sumienie.
Nie mogli uczynić nic więcej.
Liczyli: wyciszą, ośmieszą,
Odbiorą godności ostoję;
Obelgi miotali ku rzeszom,
By Wiarę w Nich skruszyć jak zbroję.
… A w sercu kapłańskim jak w hostii
Rozżarzył się płomień modlitwy
I zapał pierwotny nie ostygł,
Choć wielkie toczyły się bitwy,
Więc ponad robotą ich marną,
Na rolę zdeptaną i biedną
Te słowa rzucono, jak ziarno:
– Spraw Ojcze, by stali się jedno…!