Wakacje, słońce, stoję na plaży,
Rozgrzany piasek w stopy mnie parzy.
Biegnę do wody, pędzę jak strzała,
Po drodze staję na muszlę. Aua!
Wchodzę do wody, pływam, nurkuję,
Wiem, że ratownik mnie obserwuje.
Obok materac skacze na falach,
Na nim się mama na brąz opala.
Na piasku zamek buduję wielki,
Wzdłuż brzegu morza zbieram muszelki,
Ogromną dziurę kopiemy z bratem –
Będzie w niej można zakopać tatę.
Gramy w siatkówkę i nożną piłkę,
Podnosząc bose nogi z wysiłkiem.
Bitwa na wodę! – krzyczymy chórem.
W szeregu zbiórka! Sikawki w górę!
Rejs po zatoce? Co za pytanie?!
Proszę opuścić trap kapitanie.
Płyniemy patrząc na zachód słońca.
Ach… Można by tak płynąć bez końca…