W warsztacie stolarskim, nadstawiając ucha,
Można czasem kłótnię narzędzi podsłuchać.
Młotek rzuca twardo: „Ja tutaj króluję,
Bo to mnie najczęściej stolarz potrzebuje.”
Na te słowa gwoździe pochylają głowy:
„Skłońmy się przed młotkiem – królem narzędziowym!”
Tu się piła wcina: „Chyba was pogięło.
Przecież każda deska to jest moje dzieło.
To mnie się uznanie największe należy.”
Strug ją ostro gani: „Co tak zęby szczerzysz?
Niesłusznie cię duma rozpiera jak pawia,
Bo ja wszystkie deski po tobie poprawiam.”
Papier ścierny utrzeć chciał nosa strugowi,
Ale się śrubokręt wkręcił do rozmowy:
„Dość mam tych hałasów, już nie zniosę więcej.
Zaraz Was za karę do ściany przykręcę!”
Na to mu wiertarka dała szybką burę:
„Musiałbyś zaczekać, aż wywiercę dziurę.
Ostrzegam – nie wchodźcie mi nigdy w paradę.
Drewno, metal, beton – wszystkiemu dam radę!”
Lecz gdy chciała czynem słowa swe potwierdzić,
Ścisk stolarski krzyknął: „Przestań się tak wiercić!
Jeszcze w kółko bzdury pleciesz bez umiaru,
Jakbyś słonecznego dostała udaru.
A was wszystkich proszę, by nie zapominać,
Kto wam materiały podczas pracy trzyma.”
Już się do dyskusji przymierzała miara,
Ale ją narzędzia zakrzyczały zaraz.
W końcu stół stolarski, dłużej już nie mogąc
Wytrzymać tej kłótni, głośno tupnął nogą:
„Przestańcie w tej chwili! Co wy wyprawiacie?
Ja sobie nie życzę kłótni na mym blacie!
Każde z nas ma ważną do spełnienia rolę,
Dlatego musimy pracować w zespole.
Bo największa siła właśnie z tego płynie,
Gdy świadomi różnic działamy w drużynie.”