Czy ktoś widział dzisiaj Józia?
– brudne ręce, brudna buzia.
Kupił pączka z marmoladą
i szamocze się za ladą.
Z rąk wypadła sprytna piłka.
Bęc! Sturlała się z murzynka.
Popatrzyła na faworki:
– Jak się macie śmieszne stworki?
Ominęła je okrakiem,
wpadła z hukiem w struclę z makiem.
Oj! Wystraszył się murzynek.
Sernik zrobił kwaśną minę.
Piłka skacze: Hop! Hop! – w górę,
ubijając krem do rurek.
– Tak się bawić nie wypada!
– krzyczy gorzka czekolada.
A karpatka: –Ty nic nie mów!
Ja poproszę trochę kremu.
Galaretkę strach obleciał:
– Łapcie piłkę! Gdzie jest dzieciak?
Piłka wchodzi w ostry zakręt
i z szarlotki robi papkę,
przejechała się na torcie
i wylądowała w kącie.
Józio krzyczy: – Ale heca!
– otwierając żółty plecak.
I wyjmuje: dwa kamyki,
kapsel, sznurek i guziki.
Patyk od cukrowej waty
schował dla swojego taty.