Spotkałem dziś sójkę piękną, kolorową.
Niebieskim skrzydełkiem machnęła nad głową.
Drugim śniadaniem poczęstować chciałem,
choć chleba zbyt wiele przy sobie nie miałem.
Zapytałem szybko, dokąd się wybiera:
– Czy pędzisz za morze?
– Lecę do fryzjera?”-
odparła zmieszana i nieco zdziwiona.
Może nawet była troszkę zawstydzona.
Pytałem ją dalej:
– Masz piękną czapeczkę.
Po co tobie fryzjer? Posiedź tu troszeczkę.
Ptaszyna po chwili dzióbek otworzyła:
– Czas niestety nagli, choć rozmowa miła.
Fryzury nowej wcale mi nie trzeba
Po orzeszki lecę, gdyż nie jadam chleba.
Pan fryzjer ma dla mnie czasami żołędzie,
lecz zajęty bardzo, więc czekał nie będzie.
Muszę się pośpieszyć, a ty miej w pamięci,
co głodne ptaki do rozmów zachęci.