Gdy po lecie przyszła jesień,
niedźwiedź sklep otworzył w lesie.
Odtąd już o porze każdej
można było w jego gawrze
kupić sobie drobiazg mały.
Ze stron wszystkich przybywały
tłumy zwierząt najróżniejszych.
Oto bocian – klient pierwszy –
kupił szkolny atlas świata,
bo rok w rok na wczasy lata
do odległych ciepłych krajów.
Potem suseł, co w zwyczaju
ma przesypiać dni zimowe,
kupił dwa budziki nowe.
Bo te stare – co tu mówić –
wiosną go nie mogły zbudzić!
Już za chwilę przyszła mrówka,
zamieniła ze trzy słówka
ze sprzedawcą miłym wielce
i kupiła lek w butelce
(mniejszej niż igiełek oczka,
z której można pić bez smoczka).
Na co go kupiła mrówka?
Na mrowienie w swoich nóżkach.
Za nią mucha przyleciała,
w locie prędko zapytała
o garnitur piękny, modny,
niezbyt drogi i wygodny.
Miała pewne dylematy:
muchy lepsze czy krawaty?
Czasem tak z żabami bywa:
nie potrafią żabką pływać!
Dwie z nich zawitały w sklepie,
pragnąc wodę poznać lepiej.
Poprosiły więc niedźwiedzia,
by w zakupach podpowiedział.
Mądre książki przeglądały,
ale nic z nich nie kumały.
A gdy dzień się z wolna kończył,
pan nietoperz tam dołączył;
kupił szafę z wieszakami,
by do góry spać nogami.
Tekst © Copyright by Mariusz Szwonder. Wszystkie prawa zastrzeżone, autor zezwala na używanie i kopiowane utworu jedynie w celach niekomercyjnych.