Wtedy, kiedy naszą Panią
Bluźnierstwami swymi ranią
Ci, co kochać nie umieją,
Ja chcę Bożą żyć Nadzieją!
… Bo, choć chadzam drogą krętą,
Wiem, że Miłość niepojętą
Tego, który za mnie skonał
Kryje każdy konfesjonał.
Gdy zaś mówię, że nie słyszę
Takich, którzy w swojej pysze
Słowa kłamstwa w Prawdy szacie
Wymawiają ku zatracie,
Wtedy – w smutnym owym tłumie –
Siebie samej nie rozumiem;
Wtedy staję się dopiero
Bojaźliwą i nieszczerą.
… Lecz, choć bywa tak nierzadko,
Chcę o jedno prosić, Matko:
Niechaj Miłość Twego Syna –
Ta najświętsza i jedyna,
Zetrze ze mnie grzechu piętno –
Mą postawę obojętną
I, niech w każdej ziemskiej próbie
Nadal, Matko, tym się chlubię,
Że z bliźnimi swymi społem
Bożym stałam się Kościołem.