Przed Matczynym obliczem
Wiersz

Przed Matczynym obliczem

Autor: Zygmunt Marek Miszczak

Wtedy, kiedy naszą Panią

Bluźnierstwami swymi ranią

Ci, co kochać nie umieją,

Ja chcę Bożą żyć Nadzieją!

… Bo, choć chadzam drogą krętą,

Wiem, że Miłość niepojętą

Tego, który za mnie skonał

Kryje każdy konfesjonał.

Gdy zaś mówię, że nie słyszę

Takich, którzy w swojej pysze

Słowa kłamstwa w Prawdy szacie

Wymawiają ku zatracie,

Wtedy – w smutnym owym tłumie –

Siebie samej nie rozumiem;

Wtedy staję się dopiero

Bojaźliwą i nieszczerą.

… Lecz, choć bywa tak nierzadko,

Chcę o jedno prosić, Matko:

Niechaj Miłość Twego Syna –

Ta najświętsza i jedyna,

Zetrze ze mnie grzechu piętno –

Mą postawę obojętną

I, niech w każdej ziemskiej próbie

Nadal, Matko, tym się chlubię,

Że z bliźnimi swymi społem

Bożym stałam się Kościołem.

UdostępnijFacebookX
Dołącz do dyskusji

Instagram

Instagram has returned empty data. Please authorize your Instagram account in the plugin settings .

Please note

This is a widgetized sidebar area and you can place any widget here, as you would with the classic WordPress sidebar.