Raz na poluu farmera,
rozpętała się afera.
Kapuściana, mądra głowa,
ku przestrodze rzekła słowa:
– Oj niechybna śmierć nas czeka,
na półmisku u człowieka.
Ja z człowiekiem się ułożę,
łba pod tasak nie położę.
Roześmiała się marchewka:
– Kapuściana głupia śpiewka.
Toć widziałam w starym kinie,
ludzie jedzą tylko świnie.
– Niech cebule już nie płaczą,
jeśli zginąć to choć z klasą.
Na królewskie trafić dwory.
Powiedziały pomidory.
– Brudny garnek czy patera
w wiejskiej chacie lub u mera,
napełnimy ludzkie brzuszki.
Powiedziała nać pietruszki.
– Ja bez walki nie dam głowy.
Zapowiedział ząb czosnkowy.
Wtórowały mu buraki:
– Nie obejdzie się bez draki!
Zgodnym chórem dną ogóry:
– Nie obiorą nas ze skóry!
– Taka widać nasza dola.
Zatrwożyła się fasola.
Wystraszona kalarepa,
przytuliła się do rzepa.
A i ziemniak też się głowi:
– Czy człek może żyć na skrobi?
Tak do dyni rzekła mięta:
– Pani gwiazdą będzie w święta.
Wsadzą w dynię ciepłą świecę,
aby czynić ludziom hecę.
Na to dynia – pójdę w ziemię,
bo nad życie – życie cenię.
– To wyciągną cię na raty!
W złości krzyknął liść sałaty.
Jeszcze groszek o głos prosi:
– Wielka duma was ponosi.
I ja pójdę na układy,
by uniknąć mej zagłady.
Groch umówił się z kapustą
u rolnika – na wpół szóstą.
Przedstawiły chłopu sprawy,
by nie robił z warzyw strawy.
A chłopina w rozum idzie.
– W wielkiej tutaj żyje bidzie.
Groch z kapustą mi pasuje
i z was paszę ugotuję.
Groch, kapusty dwa zagony
już posiłek przyrządzony.
I chłop skarmił nim zwierzęta.
Tak została tylko puenta.
Nie układaj się kapusto
kiedy w głowie masz tak pusto,
a maleńka porcja grochu,
to nie rozumem wśród motłochu.