Mały chłopczyk wrócił dziś do domu
bardzo podekscytowany
Tato, mam plan doskonały!
Uczyliśmy się dziś w przedszkolu
o podniebnych podróżach
Niebieskich różach?
Mama nie dosłyszała
Bo w kuchni obiad gotowała
Nie, nie! O podróżach podniebnych!
Jak tylko zjem to na podwórko pobiegnę
i niezwłocznie w świat wyruszę
Tylko jeszcze przygotować się muszę!
Podróże są fascynujące
ale nieco męczące i głodzące
Głodzące? Co za słowo! mama się zaśmiała
To chyba czekolada by ci przydała?
Tak, cała!
A do picia butelka mleka
Przyda mi się jeszcze ciepły sweterek
Gdyby powiał chłodniejszy wiaterek
Zjadł szybko obiad, nie zwlekał
i zawołał : uciekam
bo świat na mnie czeka!
Tato, przynieś mi wszystko co potrzebne
na takie podróże podniebne!
Mama zdziwiona i nieco zaniepokojona
na synka spojrzała i zapytała
To znaczy czego właściwie potrzebujesz?
Chyba nie samolotu? Chyba nie poszybujesz?
Oj mamusiu nie, nie martw się!
Potrzebny mi tylko balon,
Jeden, dwa, albo i milion!
Jakiś stary kosz i worki z piaskiem!
Mama upuściła talerz z trzaskiem
Na synka spojrzała blada cała
Oj tato, powiedz coś mamie
Przecież nic mi się nie stanie!
Tata uśmiechnął się rozbawiony
Polecisz synku balonem?
Właśnie tak! Ty pewnie też byś chciał!
Ale miejsca mam tylko na dwie osoby
A już Miś Uszatek jest ze mną umówiony
Leć synku, lec!
Ja obejrzę w telewizji mecz
Wszystko już do startu gotowe
Choć mama jeszcze kręci głową
Wyruszyli, na pożegnanie pomachali
I po chwili z oddali wydali się tacy mali!
Mamo, nie bój się
Przecież w kosmos nie polecę!
zawołał synek z wysoka
A tato mrugnął porozumiewawczo okiem
Na razie zwiedzę tylko okolice
Pooglądam łąki, chmurki policzę!
Obiecuję wrócić do wieczora
Przecież jutro muszę iść do przedszkola!