Piegowaty księżyc
Wiersz

Piegowaty księżyc

Autor: Zygmunt Marek Miszczak

Księżyc raz był popielaty,

Piegowaty – w żółte łaty,

Więc się kryjąc w swoim cieniu

Wzdychał w wielkim utrapieniu:

Czemu struna mego światła

Nieopatrznie tak pobladła?

Jakże blaskiem swym ogarnę

Gęste mroki nocy czarnej?

– Żegnaj, nocy księżycowa!

Mówił księżyc… i się chował

I ogarniał żal piegusa,

Że się cały umorusał.

Chciał, by – dumny z jego lica –

Westchnął cicho do księżyca

Zachwycony astronauta,

Wszakże w dawnych swoich kształtach

Rozpoznawał już nie blaski,

Lecz jedynie pozór maski.

Słowem: każda jego łata

To był istny koniec świata!

Próżno nocą srebrne gwiazdki

Układały opowiastki

O walorach estetycznych

Piegowatych sił kosmicznych.

Słysząc takie dyrdymały,

Księżyc tylko wzdychał cały;

Łzy wylewał aż po brzegi

Drogi mlecznej. Co za piegi!

Aż pod koniec owej nocy

Zaświeciły z całej mocy;

Zapałały tuż przed świtem

Słońca blaski w nim odbite,

Pokrywając srebrem gładkim

Księżycowe niedostatki.

Zląkł się księżyc swej poświaty.

Uciekł – cały piegowaty –

W gorzkim smutku, z miną beksy,

Pielęgnować swe kompleksy…

UdostępnijFacebookX
Dołącz do dyskusji

Instagram

Instagram has returned empty data. Please authorize your Instagram account in the plugin settings .

Please note

This is a widgetized sidebar area and you can place any widget here, as you would with the classic WordPress sidebar.