Nastał wrzesień a z nim jesień,
Dzwonka dźwięk się wkoło niesie
I do szkoły trzeba wracać.
– Jak tam było na wakacjach? –
Pyta Jasio i zaczyna
Mówić o swoich wyczynach.
Do kolegów tak się zwraca:
– Posłuchajcie, na wakacjach
Wybawiłem się wspaniale,
Nudy nie zaznałem wcale.
Co dzień z rana miałem basen,
Po parku ganiałem czasem.
Grałem w piłkę razem z bratem,
Później lody – jak to latem.
Świat zjeździłem, pozwiedzałem,
Nawet w morzu nurkowałem
I leciałem samolotem.
Zaraz, co tam było potem…
Polubiłem wiosłowanie,
Frytki jadłem na śniadanie,
Na obiad watę cukrową.
Grałem w golfa zawodowo,
Raz nawet jeździłem konno,
Bo mi latem wszystko wolno.
Wyruszyłem w rejs z załogą,
Mogłem jeździć hulajnogą
Lub po prostu na rowerze.
Budowałem z piasku wieżę
Tak wysoką – aż pod niebo!
Z gracją wchodziłem na drzewo,
W zoo widziałem krokodyle
Nie wierzycie? I to ile!
I łowiłem z dziadkiem ryby,
Chodziliśmy też na grzyby.
Nieopodal, bo las blisko,
A co wieczór na ognisko.
Mówię wam, to nie są żarty
Tata wziął mnie na gokarty.
Kino, gofry, plaża, koncert –
Tak przez bite dwa miesiące.
Grałem w kręgle, w badmintona
No i niech mnie ktoś przekona,
Że sam spędził czas weselej,
Jeśli tylko się ośmieli.
Oniemiała cała klasa,
Każdy o to pyta Jasia:
Gdzie spędziłeś lato całe?
A więc…chyba…zapomniałem…