Będę z wami bardzo szczery,
Jestem Krzysio – mam lat cztery.
Mieszkam w domku z mamą, tatą,
starszą siostrą – tą Agatą,
która ma lat chyba siedem,
tak dokładnie to ja nie wiem.
Mam, a jakże i zwierzątka:
Rybka – Kasia; Zuzia – kotka.
Sypiam dobrze, ale krótko.
Wstaję chętnie wraz z pobudką,
kiedy słyszę kukuryku
– to nie kogut, to w budziku.
Już śniadanko na mnie czeka,
ale przed nim toaleta.
Ja już jestem duży Krzysiek,
więc nie siadam na nocniczek.
Chociaż w nocy się nie brudzę,
myję ręce oraz buzię.
– Jest już późno – krzyczy mama.
Ja innego jestem zdania:
– Jest za wcześnie – mówię mamie.
– Nie mów głupot, jedz śniadanie.
Piję mleko, płatki zjadam,
przy jedzeniu nic nie gadam.
W przedpokoju jest afera.
Krzysia ubrać przecież trzeba.
Mama modne da ubranie,
a ja mówię mojej mamie:
– Chciałbym sandał, drugi kalosz,
a na głowę lampy klosz.
Więc okoniem mamie staję.
No i co mi rodzic daje:
Czapkę, szalik, rękawiczki,
także płaszczyk na guziczki.
Jeszcze ciasne, nudne butki,
no i wiąże mi sznurówki.
Mamka patrzy jeszcze w lustro
i idziemy w nasze miasto.
To nie heca, ani draka
– to poranek przedszkolaka.