Był raz diabełek, co chciał, aby piekło
swoją urodą wszystkich urzekło.
Wpadł dnia pewnego na pomysł marsjański:
– Pomaluję piekło na kolor niebiański.
Ruszył do pracy mały diabełek,
ze starej szczotki zrobił pędzelek,
wiaderko farby pożyczył z nieba:
– Nareszcie w piekle będzie jak trzeba.
Wszędzie tu brudno, wszystko osmolone,
szybko pomaluję, będzie odnowione!
Kolorem pięknym, niespotykanym,
zaczął malować piekielne ściany.
I tak pomału, raz po razie,
zamieniał piekło w krainę marzeń.
Wszędzie już czysto, wszędzie jasno,
sufit bielutki jest jak masło.
W diabelskim domu niebiańskie ściany,
w oknach niebiańskie wiszą firany,
niebiańska kuchnia i przedpokoje,
a na mieszkańcach niebiańskie stroje.
Drzwi są niebiańskie, niebiańskie progi
oraz niebiańskie ogromne rogi.
Diabły niebiańskie noszą skarpety
– przecież od ziemi ciągnie niestety.
Niebiańskie widły, niebiański kocioł
– wtem malowanie ryk straszny uciął.
Przybył szef piekła z dalekiej drogi,
gdy wszedł, ugięły się pod nim nogi.
Ze złości wielkiej zatrząsł się cały:
– Gdzie się podziewa diabełek mały?!
Proszę, przywiedźcie tu tego śmiałka,
co chce, by piekło to była bajka!
Niechaj przede mną natychmiast stanie,
ten kto tu zrobił malowanie!
Przyszedł diabełek, ogon podwinął,
ze strachu cały w kłębek się zwinął.
Cichutko rzekł do władcy swego:
– Kolor niebiański? A cóż w nim złego?
Przecież niebiański to kolor cud,
on tak smakuje, jak w ustach miód.
Pryncypał krzyknął zły niesłychanie:
– Nikt tu nie marzył o takiej zmianie!
Piekło to piekło, raj to raj,
a tak to wyszedł małpi gaj!