Mówi z żalem szop do bobra:
Woda w rzece jest niedobra.
Wczoraj pranie swe robiłem,
futro strasznie pobrudziłem.
Smar i olej w wodzie były,
całe pranie mi zniszczyły.
Ryby też zmieniły barwy,
jakby się opiły farby.
Woda brudna, wszystko truje,
jednak nikt nie protestuje.
Każda ryba zgodnie twierdzi,
że ciecz z rury strasznie śmierdzi.
W górze rzeki jest fabryka,
rząd kominów w chmurach znika.
Dymią, plując spalinami.
Co to będzie wkrótce z nami?
Bóbr podrapał się po brodzie:
Coraz trudniej żyć w tej wodzie!
Pływasz niczym śledź w oleju,
drogi szopie przyjacielu.
Najpierw ktoś wpuścił rurę do rzeki,
teraz nią płyną tu wszelkie ścieki.
A na dodatek wielkie kominy
tłoczą w powietrze czarne spaliny.
Nie można dłużej rzeki zatruwać!
Ptaki w powietrzu nie mogą fruwać!
Od środka ścieki, z zewnątrz spaliny,
wszystkiemu winne rury, kominy.
Rurę by trzeba czymś zaczopować,
szczelnie ją zapchać lub coś w niej schować.
To samo zrobić też z kominami,
wtedy to zaczną liczyć się z nami.
Do pracy wziął się więc stary szop
i razem z bobrem wyrzeźbił czop.
Potem następny i jeszcze dwa,
lecz praca bardzo wolno im szła.
Strugali czopy z pnia martwej sosny,
która tu uschła już zeszłej wiosny.
Zniszczyły sosnę dymy z fabryki,
zatruły ptaki, lasy, strumyki.
Wiele też zwierząt z lasu uciekło,
gdyż dym z fabryki zrobił tu piekło.
Lecz w końcu ptaki krzyknęły: nie!
A w rzece ryby złączyły się.
Szponami ptaki czopy chwyciły,
zgrabnie w kominach je umieściły.
Ryby ławicą wielką pływały
i wspólnie czopem rurę zatkały.
Ludziska mieli zdziwione miny,
kiedy pęczniały rury, kominy.
I nagle zwierząt ta zemsta mała
w środku fabryki eksplodowała.
Tekst © Copyright by Leszek Sulima Ciundziewicki