Rośnie dynia wprost do słońca.
Rośnie, rośnie, wciąż, bez końca.
Rośnie, rośnie, rośnie, rośnie
W końcu sąsiad rzekł zazdrośnie:
” Wiesz co dynia, tak po prostu,
powiem ci coś prosto z mostu,
bo już taką mam naturę,
ty pękatą masz figurę.
To być może wina diety.
Pewnie w nocy żresz kotlety.
I stąd rozmiar twój jest wielki.
Nosisz chyba XXL-ki.”
– i powiedział też do dyni –
„Lepiej przykład weź z cukini.
Ona kształt ma bardzo smukły.
I kabaczek też jest szczupły.
Tylko ty żeś taka gruba.
To dla zdrowia, dynio, zguba.
Gdy wciąż będziesz tak pękata
nie dożyjesz końca lata.”
Na to rzekła groźnie dynia:
„Ty mi lepiej się nie wtryniaj !
Odczep się od mej figury !
Jak wciąż będziesz gadał bzdury,
to po tobie się przejadę.
A na koniec dam ci radę.
Nim otworzysz znowu buzię,
przejrzyj w lustrze się … arbuzie.”