W długich spodniach na kolanie,
Dziura Dziumdzia ma mieszkanie.
Dziura wielka, postrzępiona,
Nieforemna, wykrzywiona.
Patrzy na świat jednym ślepiem:
– Gdzie by mi tu było lepiej?
Ciągle głodna spodnie zjada,
Na nich plamą się rozkłada.
Spodni coraz mniej już jest,
Dziumdzia wielka jest, że fest!
Spodnie myślą: – Niepodobna!
Nas ubywa, ona głodna!
Zawołajmy igłę z nitką,
Niechaj ją zaszyje szybko!
Przyszła nitka, za nią igła,
Dziura – hyc! – na łokieć śmigła!
Tam łokciami się rozpycha,
Łokieć krzyczy: – Tam do licha!
– Igło, szybko tu przybywaj!
Choćby dratwą łatę wszywaj!
Przyleciała igła z dratwą
(Łatę dratwą wszyć niełatwo),
Dziumdzia patrzy bystrym wzrokiem
I ucieka szybkim krokiem.
Na skarpetę skok zrobiła,
Paluch na wierzch wystawiła
I tym palcem w bucie kiwa,
Ciesząc się, że wciąż wygrywa.
Jak tu zaszyć dziurę szybko?
Droga igło! Dratwo! Nitko!
Zróbcie z nią porządek, proszę,
Bo jej mam po dziurki nosie!