Przeskakuje przez kałuże,
Brnąc przez błota w czasie burzy
Owinięty ciepłym płaszczem,
Mały chłopczyk w czapce z daszkiem.
– Dokąd pędzisz tak kolego
Chcesz się bawić w chowanego?
Przecież burza, prawie ciemno,
Zmarzniesz, zmokniesz, wiem na pewno!
– Mnie nie straszne wichry, burze,
Jestem przecież taaaki duży!
I złożyłem zamówienie,
Bym odważny był w potrzebie.
Teraz przyszła prawdy pora,
Chcę być już w odwagi szponach
I by sprawdzić jej działanie,
Idę w deszcz, na przekór mamie.
I choć jestem twardy w burzę,
Myślę, czy też będę dłużej,
Takim zuchem – z przeziębieniem…
Te zastrzyki… Sam już nie wiem!
Potwór strachu pokonany.
W burzę, wichry… I te sprawy.
Wracać jednak czas do mamy,
Bo… Zastrzyków nie kochamy!
Poprzez błota i kałuże,
Dzielny chłopczyk idzie w burzę.
Strach owinął ciepłym płaszczem,
– Czas do domu, na kolację!