O poranku beksa mała,
Wstała z łóżka i płakała,
Zanosiła się, beczała,
Łzami buzię zalewała.
Rano poszła do przedszkola,
Oczy szklane, mamę woła,
Teraz z beksą płacze lala,
Z lalą, łka już cała sala.
Na boisku też biadoli,
Od zabawy płacz już woli,
Nikt z mazgajem się nie bawi,
Tej ciamajdy nikt nie trawi.
Wieczorami siedzi w domu,
Nie pokaże się nikomu,
Woli płakać w swym pokoju,
Pozostawać w złym nastroju.
Wyszła w końcu na podwórko,
Tam znalazła ptasie piórko,
Piórkiem się po głowie drapie,
Łza za łzą ze szczęścia kapie.