Po złotej, słonecznej polanie
Obłoki sunęły, jak sanie –
Niedbale, przeciągle, ospale.
W obłokach mieszkali krasnale.
Cieszyli się latem i tęczą,
Muchami, co nudzą i brzęczą.
Zarazem – na co dzień i w ferie –
Czynili okropne brewerie:
– Po złotych promykach się pięli;
– Rozgrzani w słonecznej kąpieli
Robili wśród chmur fikołajki;
– Kpiąc sobie z poety i z bajki,
Jak wróble sfruwali na ziemię.
Dziwili się temu, że drzemię.
Na koniec Wam powiem nieszczerze
(Bo w to, co widziałem, nie wierzę),
Że – chociaż na drzemkę za wcześnie –
Ja przecież spotkałem je we śnie.
Naprawdę.