Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the really-simple-ssl domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/u289902055/domains/urwisow.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6114

Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the wpforms-lite domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/u289902055/domains/urwisow.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6114

Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the wordpress-seo domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/u289902055/domains/urwisow.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6114
Babuleńka - tekst - wiersz dla dzieci - urwisow.pl
Babuleńka
Wiersz

Babuleńka

Autor: Władysław Bełza

Była sobie babuleńka,

Taka stara że aż strach;

Miała chatkę bez okienka,

A nad chatką stary dach.

Miała w ręku kij sękaty,

A na plecach duży garb;

Starą suknię w same łaty:

I to był jej cały skarb.

Wszystko w chatce było stare:

Koło domu stary płot,

Pajęczyny w oknach szare,

A za piecem stary kot.

Był tam jeszcze pies na progu,

Łysy, chudy, niby wiór;

Ślepa kurka na barłogu,

I to był jej cały dwór.

Chatka stała na uboczu,

Porośnięta w cierń i głóg;

Nikt nie zwracał na nią oczu,

Ani wstąpił na jej próg.

Czasem tylko w tej ustroni,

Co za jakiś brano cud:

Małe dzieci biegły do niej,

Na jagody lub na miód.

Zresztą blizcy i przechodni,

Omijali chatki dach;

Bo odpychał wszystkich od niej,

Jakiś dziwny wstręt czy strach.

Nie spotkałeś tam nikogo,

Choćbyś chodził wzdłuż i wszerz;

Nikt tamtędy nie szedł drogą,

Chyba jaki zbój lub zwierz.

Bo szeptano w tajemnicy,

O tej chatce bardzo źle:

Że to nora czarownicy,

Co się Babą-Jagą zwie.

Że tam ona w leśnej głuszy,

Musi straszne zbrodnie knuć:

Jadowite zioła suszy,

Aby nimi ludzi truć.

Lecz naprawdę tak nie było,

Jak to plotka chciała mieć;

Babci ani się nie śniło,

Ludzkie dusze łowić w sieć.

Choć wiedziała o potwarzy,

Nie płaciła złem za złe;

Tylkoś często na jej twarzy,

Zabłąkaną widział łzę…

Tylko codzień, jak przed laty,

Ukończywszy dzienny znój,

Zasiadała w progu chaty,

Na wieczorny pacierz swój;

I modliła się za ludzi,

Zapatrzona w nocy cień,

Niewiedząca czy się zbudzi,

Gdy nazajutrz błyśnie dzień.

Wstał raz dzionek cały w złocie,

Lecz mu czegoś było brak;

Nie rozlegał się na płocie,

Jak codziennie, kurki gdak;

Ani babcia stała w progu,

Ni się kotek łapką mył:

Tylko burek na barłogu,

Przeraźliwie wył i wył…

I gruchnęło w okolicy,

(Bo jak w dudkę każdy dął):

Ze się zmarło czarownicy,

Że ją wreszcie djabeł wziął.

Dużo było też uciechy,

Dla patrzących na jej grób:

Ze już babcia za swe grzechy,

Siedzi w piekle po sam czub.

Ale jakiż tłumów licznych,

Był niezmierny dziw i lęk:

Gdy z kościołów okolicznych,

Nagle zabrzmiał dzwonów jęk…

Gdy sam Biskup z pastorałem,

Posłyszawszy smutną wieść:

Z duchowieństwem przybył całem,

Aby zmarłej oddać cześć.

Cóż dopiero, gdy z ambony,

Ksiądz roztoczył blask jej cnót;

Kiedy poznał lud zdumiony,

Jej nazwisko i jej ród…

Jej dla bliźnich tkliwe serce,

Co przestało nagle bić,

I to życie w poniewierce,

I jej smutków długą nić…

Bo to była kasztelanka,

Co rzuciwszy marny świat,

Żyła tutaj jak wygnanka,

Na pokucie szereg lat.

Co rozdała szczodrą ręką,

Skarby swoje między lud;

I pod Bożą kląkłszy męką,

Trud znosiła, nędzę, głód…

Słuchał tego lud zebrany,

Z okiem pełnem gorzkich łez;

Słuchał kotek zapłakany,

Ślepa kurka, wierny pies…

Nawet Biskup, wierzchem czapki,

Otarł z ócz płynącą łzę;

Tylko czysta dusza babki,

Radowała z niebios się !

UdostępnijFacebookX
Dołącz do dyskusji

Instagram

Instagram has returned empty data. Please authorize your Instagram account in the plugin settings .

Please note

This is a widgetized sidebar area and you can place any widget here, as you would with the classic WordPress sidebar.