Słyszeliście o Albinie?
Często rano tu przychodzi
I zasypia zawsze w kinie,
Nigdy nie wie o co chodzi?
W kinach znają już Albina
Przy nim nigdy nikt nie siedzi
Nic dziwnego, gdy chłopina
Chrapie niczym sto niedźwiedzi
Ledwo zgaszą światła w kinie
Film dopiero się zaczyna
Czy to w lecie, czy to w zimie
On już warczy jak maszyna
Człowiek płaci w dobrej wierze
Myśli, że się zrelaksuje
A tu go nerwica bierze!
Wszystkim Albin humor psuje
Ludzie gwiżdżą i mlaskają
Klaszczą, tupią – nie pomaga
Nic, choć nawet go szturchają
Taka z niego śpiąca zgaga
Mówią, że to przez Albina
I to wcale nie są żarty
Ludzi chodzi mniej do kina
Nie przychodzi już co czwarty
Kina już się zamykały
Kiedy w piątek – film był czeski
Film obejrzał Albin cały!
Cały! Od deski do deski!
Więcej w kinie już nie zaśnie
Bo jest na emeryturze
Przeszedł na nią w piątek właśnie
Już nie będzie nocnym stróżem