Przyszła krowa do biura podróży:
„Życie na wsi mi bardzo nie służy!
A do tego mieszkanie w oborze,
wyżywienie, że pożal się boże,
zaś obsługa po prostu do bani,
ach, wyjechać chcę prędko kochani!
Czy znajdziecie mi jakieś „last minute”
na wycieczkę do Chin lub do Rzymu?!
Poprzechadzam się po chińskim murze,
byle tylko nie zostać w tej dziurze!
Lub wyślijcie mnie może w tropiki,
gdzieś na plaże gorącej Afryki,
będę sączyć tam drinki z banana
oraz tańczyć na plaży do rana…
Ach, pomóżcie mi dotrzeć do celu,
rezerwację mi zróbcie w hotelu,
pamiętajcie też, że – jeśli da się –
podróżować chcę w „business classie”,
bo chcę zostać światową krową,
swoje życie ułożyć na nowo,
nie zmarnuję lat młodych w oborze,
jeśli ktoś mi wyjechać pomoże!”
Na to pani zza biurka aż wstaje:
„Widzieliście ją! Zwiedzać chce kraje!
Ach, trzymajcie mnie, cóż to za krowa,
która nie chce w oborze się chować,
tylko marzy o wielkich wyprawach,
zamiast mleko gospodyni dawać!
Wracaj teraz szybciutko do domu,
o pomysłach swych nie mów nikomu
i zapomnij ma krówko łaciata
o wyprawie dookoła świata!”