Gil ma w gnieździe butów tyle,
że się dziwią inne gile.
Na dalekie w świat wędrówki
ma słomkowe tenisówki.
Lekkie z wróblich piór sandały
doskonałe na upały.
Z trzcin kalosze, więc jak bociek
(bez kłopotu) brodzi w błocie.
Klapki z trawy do kąpieli,
w nich w kałuży go widzieli.
Gdy przedziera się przez krzaki,
to z patyków ma chodaki.
Z mchu japonki, gdy deszcz pada
i na plotki do sąsiada.
Mokasyny, pantofelki…
Gdzie je trzymać? Kłopot wielki!
Sto par butów na sto nóżek,
szczotka, pasta i podnóżek?
– Diu, diu? – dziwi się gilowa.
Nie ma gdzie swych szpilek schować,
botek, klapek, balerinek.
Kto ponosi za to winę?
Musiał przyrzec jej Stonogil,
że na buty szafkę zrobi.