Choć od kwietnia do tej pory
Franek w łóżku leży chory,
Nikt z nas nie wie – mówiąc szczerze,
Skąd się siła chłopca bierze.
Gdyby kazać Mu w potrzebie
Jeszcze bardziej dbać o siebie,
To, choć słaby jest i blady,
Tak odpowie na te rady:
„- Jestem dumny i bogaty,
Bo za oknem kwitną kwiaty;
Bo codziennie – daję słowo –
Spełniać może się na nowo
Słodkich moich marzeń kilka:
Widzę trawkę i motylka…
Mama z Tatą wiedzą o tym:
Ledwo słońce szczerozłote
Rankiem wyjrzy zza firanek,
Już radosnym bywa Franek” –
Tak odpowie uśmiechnięty…
Nie potrzeba innej pointy:
Niechaj smucą się mazgaje –
On się nigdy nie poddaje!