Na Krzyżowej Drodze
Wiersz

Na Krzyżowej Drodze

Autor: Zygmunt Marek Miszczak

I

Za cóż Ciebie osądzono,

O Miłości, wiecznie żywa,

Uwieńczono Cię koroną,

Która bólem Cię przeszywa!

Czemu, w Swoim Majestacie

Nie uciekasz się do cudu;

W purpurowej stoisz szacie;

Słuchasz głosów Swego ludu?

Za tę chwilę, gdy krzyczałem,

By wypuścić Barabasza;

Za to, że w tym tłumie stałem,

Teraz, Panie, Cię przepraszam…!

II

Od początku owej drogi

Krzyż jest znakiem Twej udręki.

Za ten znak Twej męki srogiej

Składam Tobie, Jezu, dzięki!

Bo, choć wszystkie grzechy świata

Twoim stały się ciężarem,

Krzyż, co Ciało Twe przygniata,

Dziś utwierdza moją wiarę.

Krzyż mój wziąłeś na ramiona,

Zdjąłeś ze mnie me cierpienie.

Niech przez Niego się dokona

Także moje Odkupienie.

III

Oto teraz Twój upadek

Ludzkich szyderstw jest przyczyną.

Stoję w tłumie jako świadek

Zawstydzony swoją winą.

Widzę, Jezu mój kochany

Posiniałe Twoje dłonie,

Krew płynącą z Twojej rany,

Lecz nie staję w Twej obronie.

Gdy do ziemi Cię przygniecie

Smutnych grzechów moich ciężar,

Daj mi poznać, że na świecie

Miłość wszystko przezwycięża!

IV

Wbrew kroczącym w tym pochodzie

Trwa przy Tobie do ostatka

Ta, co nigdy nie zawodzi –

Ukochana Twoja Matka.

… Starczy czasem oczu piękno,

Ich spojrzenie choćby jedno,

Od którego serca miękną

I żołdaków twarze bledną.

Powiedz Jezu, co to znaczy

Wsparcia doznać w poniewierce

I na drogach swych zobaczyć,

Czym jest wierne Matki serce.

V

… Położyli mu żołnierze

Krzyż Twej męki na ramiona.

Krzyż na siebie zatem bierze –

To przywilej jest Szymona.

Ileż razy w pysze swojej

Krzyż odtrącam Twój ze złości,

Gdy przede mną dobro stoi,

Gdy je czynię z konieczności.

Wzmocnij, Panie, we mnie cnotę!

Czasem trzeba tak niewiele,

Aby w drodze na Golgotę

Stać się Twoim przyjacielem…

VI

… Siła była w Niej niezwykła,

Jakby chciała ową siłą

Dać odważny ludziom przykład

Czym być może ludzka Miłość…

Wbrew rachubom i unikom

Szła naprzeciw Swego Mistrza.

Naucz, proszę, Weroniko,

Czym jest Wiary moc najczystsza!

Udziel, Panie, cnoty męstwa!

Ukaż Prawdę w moim życiu,

Abym ujrzał znak zwycięstwa

W skromnym chusty tej odbiciu!

VII

Raz przyjąwszy postać sługi,

Na którego spadła chłosta,

Ty upadasz po raz drugi,

Bym ja także umiał powstać.

Wbrew słabości i pokusie,

Która zdradna jest i słodka,

Ktoś ukazać drogę musi,

Abym Prawdę w życiu spotkał.

Kto pokona moce wraże,

Prawdy w kłamstwo nie zamieni,

Ścieżkę życia mi ukaże

I potrzebę odkupienia.

VIII

Lekceważąc ludzkie grzechy,

W swym współczuciu niewytrwałym

Płacz ten nie był Ci pociechą,

Ale zwykłym rytuałem.

Ten, nad którym gorzko płaczą,

Niechaj taki płacz wyjedna

Nieszczęśnikom i tułaczom,

By samego sięgnął sedna.

Niech się wonnym przyjrzą listkom

Ci, co uciec chcą przed gniewem –

Słusznym gniewem za to wszystko,

Co z zielonym czynią drzewem.

IX

Gdy upadek się dokona,

A upadam czasem nisko,

Bierzesz, Jezu, mnie w ramiona

i – jak zawsze – jesteś blisko.

Nad zranionym czuwasz ciałem,

Ufność dajesz mojej duszy,

I, choć upaść nie musiałem –

Żal mój zawsze Cię poruszy.

Tak się często to powtarza,

Że aż duszę ból przewierca…

Czy Cię, Jezu, nie przeraża

Ta niestałość mego serca?

X

Czy Ci, Panie, odebrano –

Przy szyderców brudnym wtórze –

Niewinności Twojej wiano,

Boskiej kładąc kres naturze?

Nie odbiorą Ci Twej Chwały,

Choćby zdjęto z Ciebie szaty!

Człowiek grzeszny jest i mały

Wobec Twego Majestatu.

Nałóż na mnie Prawdy szatę,

Pomóż ufać jak najprościej,

Bym przed złym potrafił światem

Bronić, Panie, swej godności.

XI

Krzyż wysoki i najświętszy –

Omadlany na ołtarzach

I w świątynnym chłodzie wnętrzy

– Nieodmiennie mnie przeraża.

… On mi zwykle towarzyszy

W modlitewnym, barwnym tłumie

I w codziennej serca ciszy,

I odrzucić Go nie umiem.

Z wysokości bowiem Krzyża,

Z niepojętych wyżyn męki

Bóg sam do nas się uniża,

By oddalić nasze lęki…

XII

Nim odejdziesz, świata Władco,

Zanim bok przeszyje włócznia,

Jeszcze tylko Bożej Matce

Dasz za syna Swego ucznia.

Jeszcze tylko w dobrym łotrze

Miłość Twoja żal obudzi.

Jeszcze Serce Twe najsłodsze

Objąć zechce wszystkich ludzi.

Potem już za Swoich braci

Ofiarujesz święte Ciało,

Bym Miłości nie utracił –

By się wszystko wykonało.

XIII

Kiedy Ciało z Krzyża zdjęto,

Odnalazłaś w Serca ranie

Ufność Matki niepojętą

W Jego rychłe Zmartwychwstanie

I, jak kiedyś w Galilei,

Gdy zabrakło młodym wina,

Trwałaś w Wierze i w Nadziei,

Że się spełnią słowa Syna.

Naucz, Matko, ufać Słowu,

W Jego Miłość wierzyć święcie,

Kiedy przyjdzie do mnie znowu

W Swym Najświętszym Sakramencie.

XIV

Nie pozostał w owym grobie.

Powstał z martwych i – o dziwy (!)

Swoje Ciało mi i Tobie

Jako pokarm daje żywy.

Prośmy zatem jak najprościej:

– Gdy nam duszę ból przewierci,

Naucz, Panie nas Miłości,

Która większa jest od śmierci!

Tych, co szukać będą radzi

Twego Ciała w śladach jaskiń,

Niechaj z grobów wyprowadzi

Dar najświętszy Twojej Łaski!

UdostępnijFacebookX
Dołącz do dyskusji

Instagram

Instagram has returned empty data. Please authorize your Instagram account in the plugin settings .

Please note

This is a widgetized sidebar area and you can place any widget here, as you would with the classic WordPress sidebar.